"Małysz kręci, bo jest zazdrosny". Pierwszy trener Stocha ostro o sytuacji w polskich skokach

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Kamil Stoch nie weźmie udziału w mistrzostwach świata.
Krzysztof Sobański, pierwszy trener Kamila Stocha: I pewnie chce pan wiedzieć, co ja o tym sądzę?
Tak.
Jestem oburzony, że tak się traktuje najbardziej utytułowanego polskiego skoczka. I nie dziwię się, że najbardziej obrywa za to prezes Adam Małysz. Pojawiły się głosy, że to był świetny zawodnik, ale nie nadaje się na prezesa. Nie podpiszę się pod tym, ale ma prezes Małysz, o czym myśleć. Bo jak się nie szanuje takiego zawodnika, jak Stoch, to coś jest bardzo nie tak.
Przed ogłoszeniem powołań rozmawiałem z członkiem zarządu PZN Rafałem Kotem, który mówił wprost, że trener mógł powołać sześciu zawodników.
Oczywiście, że tak można było zrobić. Kamil Stoch pojechałby z grupą i jakby na miejscu okazało się, że odstaje, to wtedy można było mu podziękować. Dziwię się, że pozwolono Austriakowi zdecydować o naszych pieniądzach i naszym składzie.
Trener Thomas Thurnbichler mówił, że jemu chodzi o zdjęcie presji, dlatego bierze pięciu.
To mógł jednego wziąć.
W sumie wielkiej straty, by nie było, bo tylko Paweł Wąsek coś gwarantuje.
Jak się nie zmieni cyrkulacja, to nawet Wąsek może mieć kłopoty. Tam, na tej skoczni, na której odbędą się mistrzostwa, wieje wiatr z tyłu, a nasi w tych warunkach słabo skaczą. Wąsek jako jedyny w miarę sobie radzi, ale to mu nie pomoże.
Wróćmy do presji.
Mnie takie gadanie śmieszy. To sam trener psuje atmosferę w drużynie i robi presję, bo przecież do momentu ogłoszenia decyzji trwała permanentna rywalizacja o skład. A najlepsze jest to, że na końcu się okazało, że te ostatnie występy nie miały znaczenia, bo skład był ustalony wcześniej. Pan wie, po co w ogóle Wąsek pojechał do Japonii?
Pan pewnie wie.
Nie wiem, ale podejrzewam, że tylko po to, żeby udowodnić, że jest lepszy od Kamila Stocha. Według mnie Japonia była szansą wyłącznie dla Macieja Kota, ale on fatalnie poskakał, zwłaszcza w drugim konkursie i sam sobie zaszkodził. Jednak w Pucharze Kontynentalnym jest dobry, więc chociaż tyle.
Wokół Stocha, pana zdaniem, toczy się jakaś dziwna gra.
Ja tylko twierdzę, że Japonia nie była dla niego szansą, a najlepszy obecnie nasz zawodnik pojechał tylko po to, żeby trener miał alibi, że nie bierze Stocha na mistrzostwa. A poza tym dziwnie to jest wokół całej kadry. Zawodnicy do ostatniej chwili nie wiedzą, co się stanie. Nie ma spokoju, więc skoki przestają ich cieszyć. Tylko z Wąskiem jest inaczej.
Zostańmy przy Stochu. Myśli pan, że jego problemem jest to, że podjął współpracę z innym trenerem?
Na pewno. Thurnbichlerowi nie pasuje Doleżal. To już jednak było i Małysz powinien umieć to rozwiązać. Pamiętam, jaka była awantura z Kruczkiem i Małyszem, kiedy ten ostatni chciał mieć indywidualnego trenera. Byłem na tej komisji, gdzie zasugerowałem, żeby wyszli, wypracowali stanowisko i wrócili. I tak się stało. I to się opłaciło, bo Małysz dostał trenera i pełną ekipę, a efektem był medal na igrzyskach. To się opłaciło. A teraz ten sam Małysz kręci i nie potrafi zająć dobrego stanowisko w identycznej sytuacji. Według mnie jest zazdrosny o Kamila i jego sukcesy. Może się mylę, ale dla mnie to tak wygląda.
A proszę mi powiedzieć, co pan sądzi o powołaniu Kubackiego? Tam jest wynikowo równie źle, jak u Stocha. W zasadzie to Stoch mógł jechać za Kubackiego i nic by się nie stało.
Kubacki ma dużo większy potencjał niż pozostali. Jak złapie technikę, to będzie najlepszy. Jeśli w Norwegii miałby stać się cud, to uważam, że tylko za sprawą kogoś z duetu Wąsek, Kubacki. Jak Dawid poradzi sobie z dojazdem i odbiciem, to zrobi wynik.
Co powinien zrobić Stoch po ostatniej decyzji o braku powołania na mistrzostwa?
Nie wiem, co powinien zrobić, bo wiem, co zrobi. On chce skakać do igrzysk bez względu na Thurnbichlera i jego decyzje. Mnie się przypomina okres, kiedy pracował Kuttin. Przyszedł do nas, bo chciał się odbić na plecach Małysza, a innych niszczył. Kamilowi kazał kiedyś przed skokiem wypić półtora litra wody. To było chore. Stoch jednak przeżył Kuttina, więc z Thurnbichlerem też sobie poradzi.
Przejdź na Polsatsport.plpolsatnews